
POSŁUSZEŃSTWO KONTRA CIEKAWOŚĆ - JAK WYCHOWAĆ MĄDRE DZIECKO?

Posłuszeństwo u dziecka jest cechą pożądaną przez rodziców. To zrozumiałe, że każdy opiekun chciałby, aby jego pociecha postępowała w sposób nie zagrażający jej bezpieczeństwu - stąd nakazy i zakazy. Jednak czy na pewno są one najlepszym sposobem na nauczenie dziecka właściwego zachowania? Okazuje się, że niekoniecznie.
Ciekawość - pierwszy stopień do nieposłuszeństwa
Od chwili narodzin dziecka, każda mama mówi do swojej pociechy. Maleństwo rozpoznaje głosy najbliższych i rejestruje nowe dźwięki. W miarę jego rozwoju informujemy go o wszystkim, z czym w danym momencie się stykamy, a im więcej mówimy, tym lepiej dziecko poznaje otaczający je świat. Bywają jednak sytuacje, kiedy ciekawość malucha staje się na tyle silna, że sam musi sprawdzić czy to, o czym mówią najbliżsi jest prawdą.
Należy wtedy kontrolować ciekawość dziecka i mieć do niego ograniczone zaufanie, ale pozwalać mu doświadczać nowych rzeczy. Dzięki temu malec sam przekona się, że dotknięcie gorącej herbaty skutkuje nieprzyjemnym uczuciem, strącenie talerza spowoduje jego rozbicie, a rozdrażnienie psa może doprowadzić do ugryzienia. Sprawdzanie i zaspokajanie ciekawości dziecka jest według mnie ściśle związane z posłuszeństwem.
Słowa to za mało
Nie można zabraniać dziecku sprawdzania, bo blokujemy wtedy jego chęć poznawania, budząc jednocześnie wiele obaw. Samo zdanie „nie wolno” nie wystarcza - moim zdaniem należy mówić o konsekwencjach. Osobiście pozwalam na to, aby dziecko dotknęło lekko gorącego kubka pod moją kontrolą. Asekurując malca stojącego na krześle pokazuję mu, że może spaść, a potem przestrzegam go w prostych słowach, np.: „musisz uważać, być ostrożny”. Dzieci nie rodzą się nieposłuszne. Słuchają nas od urodzenia i jeżeli tylko kontrolujemy i zaspokajamy ich ciekawość, która czasem może zaboleć, to uczymy ich myślenia, ostrożności i wyciągania wniosków.
Nerwy na wodzy
Pewnego dnia będąc na spacerze z jednym z moich podopiecznych, brałam udział w niezwykłym wydarzeniu. Spacerując między budynkami a placami zabaw, usłyszałam krzyk kobiety. Zauważyłam też rozbawionego malucha, który biegł w kierunku dość ruchliwej ulicy. Gdy spojrzałam na dziecko i odległość biegnącej za nim kobiety wiedziałam, że ta nie ma szans, żeby je dogonić. Sama też byłam za daleko, jednak szybka reakcja mężczyzny idącego po drugiej stronie ulicy, uchroniła malca przed potrąceniem przez nadjeżdżający samochód. Matka dziecka była roztrzęsiona całą sytuacją i gdy znalazło się ono w jej ramionach, zaczęła nim potrząsać i krzyczeć. Widząc to podeszłam do kobiety i poprosiłam, aby się uspokoiła. Spokojnie wytłumaczyłam, że rozumiem jej zdenerwowanie, ale takie zachowanie nie nauczy malucha ostrożności i posłuszeństwa. Chwilę trwało zanim ochłonęła, jednak potem przytuliła małego, wytłumaczyła mu swoje zdenerwowanie i przeprosiła zarówno jego, jak i mnie. Potem często spotykałyśmy się na placu zabaw i dużo rozprawiałyśmy o trudach w opiece nad takimi szkrabami. Z naszych długich rozmów można wysnuć jeden wniosek: nikt z nas nie jest nieomylny. Popełniamy błędy, również wychowawcze, dlatego powinniśmy się wzajemnie rozumieć i okazywać sobie pomoc.
Nie warto mówić “nie”
Nie bójmy się, gdy maluch zje trochę piasku, wysmaruje się błotem, czy tez pomaluje pokój farbami. To są uroki i przywileje szczęśliwego dzieciństwa, w którego przeżywaniu nie powinniśmy przeszkadzać najmłodszym. Nie interweniujmy od razu, gdy maluchy się kłócą. Dajmy im swobodę w podejmowaniu decyzji, nawet gdyby miały być złe. Bądźmy czujni, ale powściągliwi w reakcjach - na rozmowę i tłumaczenie zawsze znajdzie się czas.
Dzieci są śmiałe i otwarte, dlatego na zakazy rodziców odpowiadają prostym, a jednocześnie trudnym dla dorosłych pytaniem: “dlaczego”? Nie zbywajmy maluchów niedbałą odpowiedzią. Wyjaśniajmy im przyczynę naszej ostrożności, a jednocześnie nie blokujmy ich natury. Słuchanie dziecka, odczytywanie jego potrzeb, rozmowa, pozwalanie na zaspokajanie ciekawości oraz tłumaczenie konsekwencji działań, rodzi posłuszeństwo. Maluchy chadzają czasem własnymi ścieżkami co wcale nie oznacza, że są nieposłuszne. To ciekawość, dzięki której stają się coraz mądrzejsze.
Niania Dorota